Vive la France et Italie!
Co kraj to obyczaj
Podczas
mojej podróży do Włoch i Francji miałam okazję poznać nieco odmienne psie obyczaje
niż te panujące w Polsce. Ludzie i psy, które miałam przyjemność napotkać na
swej drodze napełnili mnie nadzieją, że są jeszcze miejsca na tym świecie gdzie
pies odgrywa pierwszoplanową rolę.
Oba te kraje
różnią się nieznacznie między sobą w podejściu do zwierząt aczkolwiek
porównując je do naszej pięknej i tolerancyjnej Polski od razu każdy turysta
zauważy różnice. Przede wszystkim kontakty międzyludzkie są na innym poziomie,
co za tym idzie ich pupile są bardziej zsocjalizowane i mniej agresywne niż u
nas. Nie wiem czy to wyjątek ale ja zauważyłam ten miły fakt. Spacerując po
Mediolanie, Piacenzie, Monako, Nicei oraz nawet po malutkim Roveleto di Cadeo
każdy napotkany człowiek z psem (ale także i bez) wita się serdecznie pomimo,
że „znamy się tylko z widzenia”. Mijane czworonogi chodzą bez kolczatek i
kagańców na luźnych smyczach i jakoś nie zjadają siebie nawzajem, na pierwszy
rzut oka widać tu cud tzw. luźnej smyczy, o której najczęściej przypominam
swoim podopiecznym i która jest mocno zaniedbywana przez nas Polaków… Nie
wspominając już o tym, że ilość dog parków jest tam o wiele większa, a
chadzające po nich psiaki nie zachowują się agresywnie. Tak sobie myślałam o
tym wszystkim co zobaczyłam i mam cichą nadzieję, że władze w naszym kraju w
końcu wyjdą z inicjatywą lub chociaż wysłuchają próśb obywateli posiadających
psy, żeby było mniej restrykcji, a więcej możliwości. Tak niewiele trzeba by i
nasze psiaki miały się gdzie bawić i prawidłowo socjalizować. Wystarczyłoby
wybudować więcej psich miejsc, a z pewnością byłoby mniej aktów psiej agresji,
i może wtedy także i ludzie byliby mniej negatywnie nastawieni w stosunku do
psów i ich właścicieli.
Dog in shop
Scoop your poop!
Drodzy
urzędnicy uwierzcie, że lepiej zachęcać niż zakazywać i nakazywać czegokolwiek,
gdyż zawsze takie informacje docierające do naszego mózgu będą odbierane
negatywnie. Percepcja ludzka jak i zwierzęca odbiera chętniej miłe bodźce
niżeli antypatyczne i logiczna jest niechęć do współpracy, gdy ZAKAZ jest na czele!
Buldożek francuski jest bardzo francuski!
W obu tych krajach ludzie bardzo dbają o
wygląd swoich podopiecznych, każdy prawie napotkany pies posiadał także oprócz
ładnego zestawu smyczy niezłe wdzianko, które nadawało szyku. Z ciekawostek
mogę wam jeszcze powiedzieć, że większość francuskich aptek wyposażona jest w
półkę dla psów i kotów, gdzie z łatwością bez czekania w kolejce do weterynarza
można nabyć podstawowe leki na robaki, pchły i kleszcze, a także środki do
dezynfekcji. Jest to miły akcent,
gdyż w Polsce nigdy czegoś takiego nie widziałam, a przydałoby się to tak na
dobrą sprawę dość bardzo, najczęściej gdy do veta mamy daleko lub jest
niedziela i lecznice są pozamykane…
Podsumowując
ten artykuł, nie chcę abyście odebrali mój wpis jako chwalebny jedynie dla sąsiadów z
zachodu, choć plusy są widoczne gołym okiem. Po prostu chciałam wam przedstawić różnice, które zauważyłam i
porównać nasze kraje na tle psich obyczajów. Mam nadzieję, że więcej osób ma
takie pragnienia jak ja i być może ten post dotrze do władz, które zastanowią
się nad organizacją psich przepisów, placów zabaw i ograniczeń na tym punkcie.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat mojej wizyty we włoskim schronisku, gdzie różnice także są kolosalne zajrzyj tutaj: Castell'Arquato - psi azyl napełniający nadzieją...
Ciekawa jestem jakie wy macie
doświadczenia związane z wyjazdami za granicę?
Może podzielicie się z innymi
wrażeniami dotyczącymi panujących tam psich obyczajów?
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem. Pozdrawiam.