Castell’Arquato - psi azyl napełniający nadzieją...



Sobota 28 lutego, godzina 11:00 dojeżdżam krętą kamienną ścieżką do schroniska na uboczu Castell’Arquato niedaleko Piacenzy i ku mojemu zdumieniu zza rogu wyłania się widok schronu wcale nie wyglądającego standardowo, to raczej psi azyl pełen spokoju, miłego personelu, kolorowych rysunków i psich zabawek.


Na wejściu dwa olbrzymie wybiegi, gdzie na zmianę wypuszczane są psiaki z boksów. Sympatyczni wolontariusze prowadzają psy na szelkach i luźnej smyczy, co jest w moim doświadczeniu rzadkością, a bardzo potrzebną sprawą. Idę dalej spotykam przemiłą kobietę z psem o imieniu Rocky, który stąpa spokojnie przy nodze! Po krótkiej rozmowie wyjaśniającej cel mojej wizyty weszłyśmy na teren azylu, gdzie poznałam równie miłą dyrektorkę, starszą kobietę, która bez problemu pozwoliła mi wejść i zrobić krótką fotorelację – co także odbiega od znanych mi standardów... Jak widać nie mają nic do ukrycia. Wolontariuszka pokazała mi całe schronisko i opowiedziała jak to jest u nich z adopcjami, mianowicie rzadko miewają zwroty psów ponieważ resocjalizacja przebiega w dobrym kierunku i pies trafiający do rodziny jest w miarę przystosowany i sprawdzony w różnych sytuacjach. Psy wspólnie wychodzą na spacery, są spuszczane na wybiegach obok siebie – co bardzo pomaga w procesie resocjalizacji. Nikt im nie przeszkadza w interakcji i dzięki temu klasy komunikacji mogą spokojnie zostać przeprowadzone. Jeśli zaś psy mieszkające obok nie tolerują siebie nawzajem oddziela się je nieprzezroczystym materiałem, który zapobiega niepotrzebnym konfliktom. Szczeniaki trafiające w to miejsce mają także obszerny boks na styl wzbogaconego środowiska, o którym tak często mówię i piszę. To bardzo ważne żeby psy od najmłodszego budowały swoją pewność siebie i miały styczność z różnymi nietypowymi przedmiotami, a przede wszystkim żeby nie były trzymane w ciasnych boksach bez możliwości poznawania świata choć w małej jego części. Zapewnienie takich warunków skutkuje właśnie dobrze przystosowanym psem do adopcji, która nie ukrywajmy gra kluczową rolę. Poznałam także historie psiaków trafiających do tego miejsca i ku mojemu zdziwieniu obecnie przebywa tam tylko około stu psów, w tym większość myśliwskich ze względu na tereny łowieckie wokół. Myśliwi po prostu gubią swoje psy i nie zgłaszają się po nie. Podobne rasy łączone są w grupy i mówiąc szczerze dość dobrze funkcjonują razem w boksach, a z daleka od razu słychać że zbliżamy się do myśliwskich psiaków ze względu na niesłychane szczekanie typowe dla ras…
Co najbardziej zwróciło moją uwagę to fakt, że każdy wolontariusz po dokonaniu adopcji ma obowiązek (i chęć rzecz jasna) nadzorować życie pupila w nowym domu co skutkuje szczęśliwym zakończeniem całego procesu i pies nie zostaje ponownie porzucony lub oddany w niewiadome ręce.
Całokształt tego miejsca mogę ocenić na 5+ , gdyż nie często spotykam tak przyjazne psom schroniska, gdzie pies jest numerem jeden i nie dokłada mu się niepotrzebnego stresu! Jego dobrostan i potrzeby są w miarę możliwości zaspokojone, a w powietrzu czuć przyjemną domową atmosferę, gdzie jest czas na zabawę i relaks dla psa.

Życzę sobie i wszystkim bezdomnym czworonogom więcej takich miejsc na całym świecie!
























Komentarze

Popularne posty