Kupa problemów!




Dziś pragnę poruszyć bardzo ważną kwestię jaką jest psia kupa 💩 w przestrzeni miejskiej. Sprawa dość częsta i normalna ale jak widać dla wielu ludzi problematyczna. Kochamy swoje pupile nad życie ale z przykrością muszę stwierdzić, że kultura sprzątania po swoim psie w naszym kraju ciągle szwankuje. Co jest tego przyczyną? Jak temu zaradzić? Te pytania jako pierwsze nasuwają mi się na myśl... 



Psy od tysięcy lat towarzyszą ludziom i nic w tym dziwnego, są to niezwykle społeczne zwierzęta od których możemy niejednokrotnie uczyć ciekawych rozwiązań. Nam psiarzom zapewne trudno jest zrozumieć ludzi, którzy nie lubią zwierząt ale tacy też istnieją. Żyjemy obecnie w większości w przestrzeni miejskiej i musimy szanować siebie nawzajem. Mowa zarówno o zwolennikach posiadania psów jak i o przeciwnikach. Kupa na trawniku lub co gorsza na chodniku w którą wdeptujemy nie jest miłym doświadczeniem i nikt zapewne tego nie chce. Szczególną frustrację czują właściciele psów, którzy po nich sprzątają ale wchodzą w cudzy kał. Pies przecież sam po sobie nie sprzątnie. Czy tak ciężko zebrać te odchody? Dlaczego robimy to sobie nawzajem? Dlaczego tak wielu psich opiekunów nie zbiera ich do woreczka pomimo grożących nam mandatów? Według mnie przyczyna jest prosta - zwykłe lenistwo jest głównym wyznacznikiem tego procederu. Owszem czasami zdarza się nawet najlepszym zapomnieć worków ale zawsze można wrócić do domu lub poprosić o pomoc napotkanego psiarza i zebrać przykrą niespodziankę, która nie powinna leżakować i czekać cud. Każdy z nas przecież świadomie podejmuje decyzję o posiadaniu czworonoga i argumenty w postaci "płacę podatki to niech za mnie zbierają" albo "worki to zbędny wydatek" jakoś do mnie nie przemawiają. Skoro decydujemy się na psa to musimy wziąć pod uwagę wydatki i ewentualne szkody jakie pupil będzie generował. Sama mam 4 psiaki i wiem ile to wszystko kosztuje ale tak jak napisałam wyżej - nikt nas do tego nie zmusza, sami podejmujemy decyzję. 

Co kraj to obyczaj. Choć świadomość społeczna rośnie i wiele się zmienia to uważam, że Polska nadal nie należy do krajów szczególnie wielbiących czworonogi. Patrząc na to jak nasze miasta są "przygotowane" na towarzystwo psiaków czasami myślę, że pies to wróg publiczny numer jeden. Do sklepu z psem? Nie wolno! Do autobusu/taxi z psem? Nie wolno! Do urzędu czy innych instytucji z psem? Broń boże! Nawet psy asystujące często mają pod górkę co jest dla mnie tak absurdalne, że brak mi słów. Jest tak wiele restrykcji i ludzi którzy krzywo na nas patrzą, że często zniechęcamy się do posiadania czworonoga i bardzo mi przykro z tego powodu. Wyobraźcie sobie przyjazne zwierzętom państwo, gdzie nie ma problemu z zabraniem pupila do pracy, samolotu czy sklepu, gdzie woreczki na odchody są za darmo, brzmi pięknie? Ale rzeczywistość jest zgoła odmienna i sami musimy o wszystko zadbać. Codzienne życie wśród tylu nieprzychylnych ludzi staje się uciążliwe dlatego my psiarze nie powinniśmy dostarczać im pożywki. Gorąco więc Was zachęcam - sprzątajmy po swoich pupilach, nie spuszczajmy ich ze smyczy jeśli nad nimi nie panujemy, to naprawdę ułatwi nam życie. Być może wtedy coś zmieni się na lepsze. Żyjąc w Warszawie codziennie obserwuję wiele sytuacji gdzie ludzie potrafią się zachować i napawa mnie to optymizmem. Jednakże nie zmienia to faktu, że równie często widzę gdy ktoś po prostu nie sprząta. Przecież wszyscy kiedyś będziemy zmuszeni na taki trawnik czy chodnik wejść i może zdarzyć się tak, że wdepniemy we własne gówno :) 

Jestem ciekawa jakie Wy macie doświadczenia w tym temacie? Podzielcie się nimi jeśli macie ochotę. 

#jazbieram #aty 


















Komentarze

Popularne posty